wtorek, 10 września 2013

Przemyślenia Neara czyli Jud pisze smętnego smęta

Przemyślenia Neara

Sprawa Kiry się skończyła... rozwiązałem ją... ale trwałoby to dłużej, gdybym nie miał tego co zostawił L... właśnie... L.
Byłeś dla mnie jak ojciec, a odszedłeś jako pierwszy. Byłeś dla mnie wzorem do naśladowania i... pomagałeś mi... bawiłeś się ze mną i z Mello... i... z Mattem. Pamiętam jak się uśmiechałeś, uciekałeś wtedy od swoich problemów i zajmowałeś się nami. Czytałeś nam, wychowywałeś... sierociniec nie był dla nas znienawidzonym miejscem tylko domem.
Mello... zawsze wpieprzałeś tą czekoladę. Chciałeś być lepszy ode mnie we wszystkim. Ale mimo wszystko gdy ciebie potrzebowałem byłeś przy mnie. Pocieszałeś, gdy inni mieszkańcy się ze mnie śmiali za moją inność. Za to, że byłem taki dziecinny... i nadal jestem. Ale ty nie wyśmiewałeś się ze mnie, nie robiłeś sobie żartów z tego, że cały czas się bawiłem zabawkami. Ba, czasem nawet gdy L nie mógł to ty dotrzymywałeś mi towarzystwa.
Matt... współlokator Mello... śmiałeś się ze mnie... chyba dlatego że nie byłeś dopuszczony jako zastępca L. Denerwowało cię to, że ja takie dziecko jestem mądrzejszy od ciebie. Zabierałeś mi zabawki. I co chwile paliłeś pety, które okropnie śmierdziały... zawsze z tym swoim uśmieszkiem, który tak bardzo mnie denerwował. Byłeś zły... ale nie bardzo zły. Widziałeś, gdy miałem zły humor i nie atakowałeś mnie wtedy. Czasem nawet zastanawiałeś się, czy podnieść na duchu czy nie... pamiętam... była taka sytuacja... siedziałeś ze mną w ciszy... patrzyliśmy w ogień...
A teraz was nie ma...
Ale nie!
Jesteście w mojej wyobraźni.
Gdy było ostateczne starcie z Kirą widziałem was... byliście obecni duchem... moja chora wyobraźnia...
Chciałbym móc do was dołączyć... być z wami...
Ale nie tego po mnie oczekujecie, prawda?
Chcielibyście bym kontynuował to co L. zaczął... i to będę robić...
Nie przejmę imienia L... nie mogę się z nim równać.
Ja jestem N, detektyw.
Mam nadzieję, że jesteście ze mnie dumni...

~*~
J: Naszło mnie na smęta o.e SMĘCĘ SMĘTAMI XDD
K: Nie podniecaj się -.-
J: Patrz! Hamburger *wskazuje ręką w bok*
K: DZIE?! *biegnie we wskazanym kierunku*.
J: No i będzie spokój. Tak ogółem to są to takie moje przemyślenia Neara, znaczy ja myślałam podobnie... chyba napiszę opka co było zanim im powiedziano, że L nie żyje... tak... Jud wreszcie coś zrobi. No nic... Branoc!
K: DZIE JEST TEN HAMBURGER?!

8 komentarzy: